Momentowa sierść jest wszędzie tam, gdzie pojawia się Moment. Czyli wszędzie. Na podłodze, fotelu, kanapie, stoliku, balkonie, pod prysznicem, pod skrzynią, kocyk to jeden wielki kołtun freciej sierści. No i my. Polary, swetry, spodnie, koszulki - po wzięciu zwierzaka na ręce ciuchy są całe pokryte jego sierścią. Co dziwne, Zaraz swojej nie gubi.
Idąc za radami wyczytanymi na fretkowym forum i zastosowanymi w lecie, wzięłam kolesia i zaczęłam skubać (gdyby był pierzasty powiedziałabym darłam pierze). Skubałam tak jednego dnia, drugiego, trzeciego. Czwartego go wreszcie wyskubałam. Ale przez te 3 dni wyglądał śmiesznie - z plackami króciutkiej sierści.
Teraz jest piękną, srebrzystą fretką, zupełnie niepodobną do brata-bliźniaka ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
skubanie fretek wymiata :D a swoją drogą, to skubaniec wcześnie poczuł wiosnę ;D
OdpowiedzUsuńNo właśnie, żeby się nie zdziwił, jak jeszcze biało będzie na dworze.
OdpowiedzUsuń