2012-01-29

Cyberfret

Wiadomość sprzed kilkudziesięciu minut. Zaraz wlazł mi na klawiaturę, uruchomił w Firefoksie nową zakładkę i wpisał do wyszukiwarki coś, co mądry wujek Google rozszyfrował jako: bramka sms.
I tak się zastanawiam:
czy chciał wysłać do kogoś smsa ten mój mały zwierz,
czy może uczy się pisać zdolna bestia,
a może pisać już umie i chciał się pochwalić.
Generalnie - strach się bać. Ale obiecałam fretkocioci Pat, że zarobię dużo kasy i będę rozwijać talenty futrzanych domowników.

2012-01-24

Sweet home

Koleżanka Luźnego poprosiła go o użyczenie transporterka, by mogła przewieźć swego zwierza do weterynarza. Przed wypożyczeniem wyszorowałam kontenerek, by zwierz domowy marki kot zawału od smrodku nieznanych drapieżników nie dostał. A i koleżanka prikaz dostała, by po użyciu zrobić to samo. Kontenerek spełnił swą rolę, przedpokój był miło pusty, ale w końcu spytałam Luźnego, że może by tak się upomniał o zwrot, bo to przecie ważny element przy przewozie futrzaków. Wyznał mi, ten mój chłop, że transporterek leży w bagażniku samochodowym już co najmniej od tygodnia. Ech! W końcu żeśmy go przytargali, wypięłam drzwiczki, położyłam w stałym miejscu, włożyłam kocyk...
Patrzę po chwili, a cała trójka już tam się zbiera. Jeden zwierz ma kolejny kocyk w pyszczku, drugi - jakąś maskotkę, a trzecia się ładuje pomiędzy to wszystko. I moszczą się do snu. I tak przez tydzień. Dzień w dzień  śpią nie w szafie, nie pod skrzynią na buty, nie w walizce - tylko całą trójką w ICH KONTENERKU.

2012-01-09

Dobry PR, to podstawa

Produkuję się czasem przed znajomymi opowiadając o naszych potworach i ich wyczynach (z piekła rodem). Odradzam posiadanie tego gatunku wszystkim ludziom o słabych nerwach. A także polecam czytanie niniejszego bloga, jako źródła wiedzy tajemnej ;-)
Nic więc dziwnego, że koleżanki, które odwiedziły mnie w piątek miały duszę na ramieniu. Bo a nuż ktoś im tę duszę skradnie. Pierwsze wrażenie - pozytywne. Zaraz przyszedł, przywitał się, dał się pomiziać, zajrzał do butów i polazł. Przyszła Chwila - nastroszyła sierść, podżarła trochę i polazła. Wtoczył się Moment, ziewnął, pokazał, jaki jest wielki i poszedł do skryjówki.
Zaraz potem jeszcze się ze dwa razy ujawnił, trochę pobrykał, ale bez żadnych szaleństw czy ataków. Dał się nawet wziąć na ręce przez nieznaną mu osobę. Ale jednak chęć zrobienia z nim sobie fotki pt. "Dama z łasiczką" to było trochę przegięcie i chapnął koleżankę ostrzegawczo w brodę. Krew się nie polała, więc było to wstępne ostrzeżenie.
Generalnie, 12-godzinne spotkanie przebiegło w miłej i nie bardzo naznaczonej obecnością fretek atmosferze.
Myślę, że udostępnienie zwierzom sypialni miało w tym (nie)mały udział :)