2008-03-31

Zemsta Dzwoniącej Piłeczki

Wiosna zagościła się na dobre i kazała zmienić czas. Tej zmiany nie lubimy, bo śpi się godzinę krócej - co z tego, że w weekend, skoro nasz weekend był szkolny. Fretkom bardzo nas widać brakowało (najpierw szkoła, potem deserek - w sumie byliśmy z nimi kilka godzin, z których większość przedrzemałam).
Postanowiły nam więc pokazać, jak bardzo nas kochają. Uczyniły to jak tylko wstały z wieczornej drzemki, czyli koło północy.
Najpierw szurały plastikową pokrywką od pojemniczka. Luźny wstał i odebrał im pokrywkę.
Po chwili - pojemniczkiem. Luźny wstał i odebrał im pojemniczek.
Wpół do pierwszej rozległ się huk - myszka? płyty? joystik? - poleciałam, sprawdziłam - taboret. Podniosłam, schowałam pod stół, choć nie miałam pojęcia, jak one to zrobiły.
Poszeleściły celofanem w nowej skryjówce, aż w końcu, po ciemku natknęły się na... plastikową piłeczkę z dzwonkami w środku. Wkurzony Luźny, rzucając na prawo i lewo hasła o bydle, wstał, odebrał im tę piłkę i jeszcze drugą podobną oraz golfową i drewniane jajo - wszystko, czym potencjalnie mogli hałasować.
Więcej nie pamiętam - padłam.

2008-03-28

Wiosna. Reaktywacja

Niespodziewanie po niespodziewanym ataku zimy, zaczęła się wiosna :-)
Skorzystaliśmy z okazji i ruszyliśmy ze zwierzakami w teren. Duża fretka latała za frisbee (czy jak to się tam pisze), a małe fretki... za dużą fretką.
Drapieżniki bez instynktu.

Zaraz postanowił udowodnić, że on też byłby dobry we frisbee.

Bezbronny Berek jeszcze nieświadom, kto się do niego zbliża.

I niezapowiedziany atak drapieżnika. Drapieżnika trzeba było szybko zabierać, zanim w Berku urodziła się myśl, by oddać najeźdźcy.

Nowe hobby wszędobylskiego Zaraza - wspinanie się po drzewie.

Nie przemyślał tylko (to częste u fretek) strategii schodzenia z drzewa.

Jedno trzeba mu przyznać - między konarami wyglądał dostojnie.

Oto moc świeżego powietrza! Ale ja wcale nie śpię - ripostuje Zaraz.

2008-03-20

Przedświątecznie

Zbliżają się święta. I choć natura zrobiła nam psikusa, to jest to Wielkanoc. Trochę za szybko w tym roku, bo nawet nie zdążyłam się oswoić z myślą, a to już za 2 dni zaczynamy świętować. OK. Porządków wielkich i tak nie będzie, bo dwie futrzaste kulki skutecznie zaśmiecają uporządkowane przeze mnie rewiry. No ale chatę jednak ogarnąć trzeba, co robię od dni paru, pomału i niespiesznie.
No więc zwierzęta uznały, że tempo zbyt wolne i trzeba nas trochę pogonić.
Musiałam nie domknąć dziś łazienki, kiedy szybciorem wychodziłam w zamieć śnieżną, by dostać się do roboty, bo kiedy wróciliśmy do domu zobaczyliśmy całkiem niezły sajgon, którego dwaj autorzy spali sobie na tym pogorzelisku jakby nigdy nic. Jeden się ruszył i zaczął przemyślnie przenosić mięcho do innych skryjówek, świadom, co się stanie z ich starannie wypracowanym nowym układem architektonicznym.

2008-03-18

Mali pomocnicy

Zbliżają się święta, więc i prac domowych nie brakuje. Frety postawiły sobie za punkt honoru pomoc w przygotowaniu domostwa na dni świąteczne.
Oczywiście nie zaczęły nagle załatwiać się do kuwet.
Nie postanowiły też zjadać wszystkiego od razu i nie roznosić mięsa po domu.
Nie wpadły nawet na to, że buty na półce należy zostawić w spokoju.
Za to dzielnie towarzyszyły mi w wieszaniu prania. Wpakowały się do miski (którą, wypełnioną po brzegi praniem, na szczycie którego futrzaki się ulokowały, ledwo podniosłam). Na balkonie zagrzebały się w stertę mokrych ciuchów i zaczęły wyciągać rzeczy spod spodu. Tempo mojego rozwieszania wzrosło, bo nie chciałam, żeby wszystko wylądowało na podłodze.
Jeden wkład pralkowy już za nami, ale właśnie pierze się porcja nr 2.

2008-03-06

Zgryz

Ostatnio Moment ma bardzo nieprzyjemną zabawę.
Chwyta w zęby kawałek materiału (najlepiej jakiejś dzianiny lub włóczki) i z całych sił zagryza. I zgrzyta.
Brrr... ciarki przechodzą.