2008-03-31

Zemsta Dzwoniącej Piłeczki

Wiosna zagościła się na dobre i kazała zmienić czas. Tej zmiany nie lubimy, bo śpi się godzinę krócej - co z tego, że w weekend, skoro nasz weekend był szkolny. Fretkom bardzo nas widać brakowało (najpierw szkoła, potem deserek - w sumie byliśmy z nimi kilka godzin, z których większość przedrzemałam).
Postanowiły nam więc pokazać, jak bardzo nas kochają. Uczyniły to jak tylko wstały z wieczornej drzemki, czyli koło północy.
Najpierw szurały plastikową pokrywką od pojemniczka. Luźny wstał i odebrał im pokrywkę.
Po chwili - pojemniczkiem. Luźny wstał i odebrał im pojemniczek.
Wpół do pierwszej rozległ się huk - myszka? płyty? joystik? - poleciałam, sprawdziłam - taboret. Podniosłam, schowałam pod stół, choć nie miałam pojęcia, jak one to zrobiły.
Poszeleściły celofanem w nowej skryjówce, aż w końcu, po ciemku natknęły się na... plastikową piłeczkę z dzwonkami w środku. Wkurzony Luźny, rzucając na prawo i lewo hasła o bydle, wstał, odebrał im tę piłkę i jeszcze drugą podobną oraz golfową i drewniane jajo - wszystko, czym potencjalnie mogli hałasować.
Więcej nie pamiętam - padłam.

1 komentarz:

  1. Hm, czyli macie tak jak my. Tylko nas "kocha" Pan Stanisław i jak tylko może nam to pokazuje.
    Pat:)

    OdpowiedzUsuń