2011-04-11

Jakie słiti zwierzątko

Taaa słiti...
Niech tych, którzy z fretką nigdy nie mieli styczności, nie zmyli jej milusi pyszczek i miękkie futerko, bowiem to zwierzę, to istny huragan, tsunami i tafjun w jednym.
Człowiek śpi, śpią z nim fretki, ale o czwartej postanawiają, że już jest dzień, dalej więc przemieszczać się - najlepiej po człowieczej twarzy. Trzeba wziąć i wynosić z sypialni (jeśli się takową ma), wynosić po kolei, bo one nigdy, przenigdy nie budzą się naraz, budzą się w odstępach 15-, może 30-minutowych. Wstaje więc człowiek o 4:00, 4:15, 4:30. Przemiło.
Może też wieczorem człowiek oprzeć się trzem parom koralikowych oczu, trzasnąć drzwiami przed różowym, czarno-różowym i czarnym noskiem, nie reagować na drapanie w ów drzwi i spać bez zwierzyny zbunkrowanej pod łóżkiem. Tyle że wtedy może być człek pewien, że obudzi go parę razy niezidentyfikowany dźwięk typu "sufit walący się na głowę", a będzie to jedynie siedzisko fotela zrzucone na podłogę, miska lądująca na balkonie lub ciężkie przedmioty, które stały na biurku i koniecznie-musiały-zostać-strącone. Bo fretki nieustannie testują grawitację. Bez małych doświadczalskich bowiem grawitacja mogłaby zapomnieć, że ma działać. I co wtedy? Zdarza się też niekiedy, że dźwięków nocnych nie ma, za to poranne pobrzękiwania miskami (trzy miski ceramiczne, kafelki, trzy fretki - kto sobie wyobraża tę kakofonię?) są stuprocentowo. Najczęściej 10 min. przed budzikiem, a w weekendy tuż po siódmej.
Człowiek więc karmi, głaszcze, przemawia, zbiera produkty przemiany materii, chyłkiem wymyka się do pracy. W pracy jest spokój dla człowieka, w domu - spokój dla fretek. Mogą pospać. I nabrać sił.
Gdy powrócony z pracy człowiek siedzi przy kompie, fretka przeważnie znajdzie sposób, by napisać do człowieczych przyjaciół coś w stylu osetewater4ate5swa56t34tsedfgsfdrwsdfsdsdsssa, a gdy dostać się na klawiaturę nie zdoła położy się futrzak pod krzesłem, więc człowiek znieruchomieje, by przypadkiem zwierzyny nie przejechać. Nieruchome siedzenie przed komputerem jest fajne, ale przez 3 minuty, więc człek wstaje i już ma wesołego kompana. Dalejże więc człowieku na kolana, za meble, klaskanie, rzucanie piłką i wesołe przemawianie uskuteczniaj. Jak się jeden fretek znudzi, przyjdą dwa kolejne - najpewniej wtedy, gdy dla chwili wytchnienia spoczniesz na fotelu. Przyjdzie to to małe takie, każe się pogłaskać, zacznie wydziwiać, a potem niepostrzeżenie zrzuci cię z fotela, który jak wiadomo przecież należy do fretki. Niedoczekanie, by zalec na kanapie - i tu cię odnajdą potwory - wlezą, pogmerają we włosach, pooddychają prosto w nos (a tik- taków im dawać nie można), podrapią, pogryzą w łokieć, a potem zaczną się przeciskać, by wejść do kanapy, pomiędzy gąbkę sapiąc przy tym jak lokomotywki, drapiąc niemiłosiernie. Cóż więc zrobić, skoro dopadają przy kompie, na fotelu i na kanapie? Broń Boże do kuchni - zleci się wtedy cała chmara i będą patrzeć tymi ślepiami i udawać takie biedne, że się zlitujesz, dasz przysmaku, albo jajo, albo na mięsko zaczniesz chuchać i dmuchać, by się rozmroziło czym prędzej.
O intymności i spokoju zapomnij nawet w toalecie. Gdy się zamkniesz zaczną drapać, pogdakiwać, próbować zmieścić się w dziurkę wywietrznikową w drzwiach i dawać ci nieustannie znać, że są gotowe, tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Gdy zaś drzwi zostawisz nie domknięte... możesz być pewien, że po sekundzie zostaną otwarte na oścież, a spodnie (za przeproszeniem) opuszczone, staną się najlepsiejszym i najwygodniejszym na świecie legowiskiem.
Na koniec dnia zadbają jeszcze o hart ciała. Tu historia z drapaniem się powtórzy - w drzwi lub prysznic, zależy dokąd dojdą. Nie zapomną o pozostawieniu drzwi otwartych na całą szerokość, żeby wychodzącemu spod ciepłego prysznica człowiekowi momentalnie skurczyły się naczynka i wyszła gęsia skórka.
Zachowanie fretków w łazience z wanną jest nam jeszcze nieznane - przetestujemy, jak zrobimy remont. I czym prędzej napiszemy.

4 komentarze:

  1. dziwne te twoje fretki!

    OdpowiedzUsuń
  2. normalnie z życia fretkowego wziete. jak one umieja nam umilac to życie :)czytałam to z usmiechem na ustach i wszystko dokładnie widziałam oczami wyobraźni i nie tylko wyobraźni . . . :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Publikuj swoje teksty w wirtualnym Czasopiśmie tworzonym przez wszystkich czytelników.

    Promuj swój blog lub pisz anonimowo.

    Wirtulandia.pl - czytamy, publikujemy, komentujemy.

    Serdecznie zapraszamy do wzięcia udziału w nowym projekcie.

    OdpowiedzUsuń
  4. super piszesz... na prawdę... :D fretki są super, moja ciocia kiedyś chciała sobie kupić, poszłam z nią do zoologicznego, ciocia trzymała fretkę na rękach a ta ją dziabła do krwi... teraz ciocia ma białą szczurzycę :D pozdrawiam ;) na prawdę super blog :D

    OdpowiedzUsuń