2009-01-21

Kochane maleństwa=rozpieszczone bestie?

Powiedzmy to sobie otwarcie: fretki rządzą w naszym domu. Przestawiają meble, strącają niepotrzebne ozdoby, wdrapują się w każde miejsce, w które pozwolimy się im wdrapać. Co tu będę więcej gadać - wolno im wszystko, no może nie wszystko, bo wtedy zastalibyśmy dwa truchełka a nie wesołe drapieżniki, ale wiele, oj wiele.
Ale dzisiaj rano przegięły. Eee, to znaczy ja przegięłam.
Uważnie obserwowana dwoma parami oczu wyciągam z lodówki świeżą porcję mięsiwa. Wkładam ją do michy, a potem - by zapobiec bratobójczej, nierównej walce - wyciągam kawałek wołowinki i podaję ją z ręki Zarazowi. No Moment nie mógł na to przystać, mimo iż miał michę dla siebie. On też musiał jeść z ręki.
I tak o godz. 7:45 zamiast upiększać się do roboty klęczałam pod stołem w kuchni, a z lewej ręki jadł mi Moment, z prawej zaś Zaraz. I tak przez jakieś 7 minut.
Muszę się udać na terapię ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz