2009-12-07

Cyber-obywatele

Przy okazji ostatniej wizyty u naszego weterynarza, freciszony zostały pełnoprawnymi obywatelami Unii Europejskiej. Zostały zaszczepione przeciwko wściekliźnie, wszczepiono im czipy i dostały paszporty. ) Droga do Europy stoi przed nami otworem (poza Wielką Brytanią, ale tam z nimi się nie wybieramy). Mamy nadzieję spożytkować to już przy najbliżej okazji związanej ze sportami zimowymi.
Teraz mają nową "ziemniaczaną" ksywkę. Do tej pory były frytkami, teraz są czipsami :
U weterynarza jak zwykle kolejka z przekrojem zwierzaków. Kiedy wpadłam do poradni, Luźny poinformował mnie, że jesteśmy trzeci, przed nami królik i świnka, my po śwince ;) morskiej, żeby nie było. A za nami papużki, fretki, szczury, jakieś inne gryzonie i... uwaga, pies. Psy u naszego weta to rzadkość :)
W gabinecie młodzież była tak grzeczna, że gdyby nie fakt, iż z oka ich nie spuszczaliśmy, myślelibyśmy, że ktoś nam zwierzaki podmienił. Ale pan doktor się z nimi nie patyczkuje, fachowo łapie i zagląda wszędzie tam, gdzie one nie lubią. W tym układzie wychodzimy na "tych dobrych" i dlatego chętnie stoją tuż obok, wdrapują się na ramię, dają głaskać - zupełnie inaczej niż w domu. Moment z właściwą sobie flegmą przyjmował wszystko, trochę grymasił i miał skwaszony nos, ale cyrków nie odstawiał, nawet jak taaaaką wieeeelką strzykawą pan doktor wszczepiał mu czipa. Co innego Zaraz. Wiercił, się kręcił, wyrywał, zębami błyskał na prawo i lewo, o mały włos, a jego czip nie dotarłby na miejsce, ale co fachowa ręka, to fachowa ręka. Niestety to Moment był cały we krwi po tym zabiegu. Ale szybko pani doktor go opatrzyła i chyba szybko o całej aferze zapomniał.
W uszach czysto, wielkie smoki są nadal, Moment ma trochę powiększone gruczoły i śledzionę, ale nie niepokojąco na szczęście. Następna wizyta wiosną :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz