2010-05-10

Na majówkę, na majówkę...

...razem z mamą, razem z tatą na wędrówkę!
Wędrowania to za dużo nie było, bo w dzień freciszony spały i zapierały się dzielnie jak je tylko próbowaliśmy gdziekolwiek zaciągnąć, a wieczorem to my średnio byliśmy w stanie spacerować, wypatrywać i - nie daj Boże - łapać uciekającego zwierza. A raczej dwa zwierza, bo nam się gdzieś w tajemniczych okolicznościach zagubiła jedna smycz i pasująca na Momenta kamizelka* - mieliśmy do dyspozycji smycz, rozdzielacz i nieco sfatygowane ubranka, z których fretki wyłaziły (Moment szczególnie często).
Za to dzieci znajomych miały rozrywkę, bo przychodziły o poranku (no dobra, przed południem) popatrzeć na fletki (zwierzaki w klatce, dzieci ze 30 cm od klatki, żadnego wkładania paluszków między pręty). Odciągnąć maluchy od patrzenia na zwierzaki było sztuką i najczęściej kończyło się płaczem (dzieci) oraz ziewaniem i zwijaniem się w kłębuszki oraz zasypianiem (fretki).
Klatka była naszym przekleństwem nocą, bo zamykaliśmy w niej zwierzaki - a spaliśmy w jednym pokoju. Jeju jak one się drapią - dużo, często, przemysłowo, a klatka trzeszczała, skrzypiała no i te dźwięki wybudzały nas nawet z najgłębszego (pijackiego) snu. Codziennie o 7:00, jak na wzorową matkę przystało, dźwigałam się z łóżka, szłam do kuchni (po drodze zaspokajałam pragnienie, więc ok), brałam mięcho z lodówki, a potem zerkając jednym okiem celowałam kawałkami wołowiny pomiędzy szczebelkami klatki, tak by mięso spadło do miski. Bo jak raz chciałam zapodać żarcie normalnie, to mi bezczelne typki zwiały i potem je musiałam gonić, co o tej porze, po tylu %% i bez okularów było rzeczą niezbyt fajową. Lepsze było już to celowanie.Ostatniego wieczoru trochę pobiegały futrzaki po trawce, poszły na ognicho, próbowały złowić pstrąga w przepływającym tuż obok strumieniu, ale najbardziej to im się podobało baraszkowanie w starym popiele. Tuż po wyjęciu łebków i łapek z wody rzecz jasna. Tego nie zdzierżyłam, zapakowałam towarzystwo do klateczki i już tam zostały do rana.
A oto portrety poranne tuż przed powrotem do domu:


(w Zarazie jest więcej tchórza ostatnio, bał się na dobre opuścić kontenerek, Moment chwilę po otwarciu kratki uciekł pod choineczkę i zdjęć nie posiada)


* pisząc te słowa przypomniałam sobie o jednym miejscu, gdzie mogły być i... były tam :)

1 komentarz:

  1. Świetny temacik. Sama zastanawiam się nad kupnem fretki ale boję się że nie sprostam warunkom. Gdybys mogła mi coś poradzić to bardzo proszę. Oto mój mail: malina350@gmail.com

    OdpowiedzUsuń