2012-01-24

Sweet home

Koleżanka Luźnego poprosiła go o użyczenie transporterka, by mogła przewieźć swego zwierza do weterynarza. Przed wypożyczeniem wyszorowałam kontenerek, by zwierz domowy marki kot zawału od smrodku nieznanych drapieżników nie dostał. A i koleżanka prikaz dostała, by po użyciu zrobić to samo. Kontenerek spełnił swą rolę, przedpokój był miło pusty, ale w końcu spytałam Luźnego, że może by tak się upomniał o zwrot, bo to przecie ważny element przy przewozie futrzaków. Wyznał mi, ten mój chłop, że transporterek leży w bagażniku samochodowym już co najmniej od tygodnia. Ech! W końcu żeśmy go przytargali, wypięłam drzwiczki, położyłam w stałym miejscu, włożyłam kocyk...
Patrzę po chwili, a cała trójka już tam się zbiera. Jeden zwierz ma kolejny kocyk w pyszczku, drugi - jakąś maskotkę, a trzecia się ładuje pomiędzy to wszystko. I moszczą się do snu. I tak przez tydzień. Dzień w dzień  śpią nie w szafie, nie pod skrzynią na buty, nie w walizce - tylko całą trójką w ICH KONTENERKU.

1 komentarz: