2007-11-26

Kochamy się!

Dość, stop i basta.
Na rozpasanie seksualne spuśćmy kurtynę milczenia (dzięki Beast!).
Ale pozostańmy w sferze okazywania sobie uczuć.

Jak to jest w świecie ludzi - mniej więcej wiadomo, jak u fretek - też wiadomo (a jak nie wiadomo, to należy przeczytać kilka poprzednich notek), ale jak to się odbywa w świecie ludzko-frecim, kto ciekaw, niech czyta.
Ano odbywa się to tak.

Dziś, jak prawie zawsze, pierwsza wstałam i polazłam do łazienki. Po drodze - jak zwykle - natknęłam się na dwóch dzielnych, włochatych strażników w pozie Sfinks czekających pod drzwiami na jakikolwiek ruch z sypialni. Ponieważ wiedziałam, że Luźny już nie śpi (wezwany smsem na służbę), otworzyłam szeroko drzwi, a strażnicy niczym dwie strzały śmignęli do sypialni (terra incognita, za każdym razem dzielnie ją eksplorują).
Umyłam włosy, chciałam się wziąć za ich suszenie, a tu wpada Luźny, wkłada głowę pod kran z zimną wodą, patrzę, a tam czerwono, krwistoczerwono. Pytam więc lekko przerażona cóż to się stało. Podnosi głowę i widzę dwie czerwone szramy prosto na... nosie.

Otóż Luźny postanowił sobie popatrzeć z wysokości łóżka na harcujące maluchy. Moment usiłował wdrapać się na łóżko, w czym dość skutecznie przeszkadzał mu trochę grubawy tyłek, natomiast Zaraz wesoło sobie brykał. I z tej radości brykania postanowił pokazać tatusiowi, jak bardzo go kocha. Chwycił go więc za być może jedyną dobrze widoczną dla ślepawej fretki część
tatusiowej twarzy - za nos właśnie.
Żeby się tylko wbił, to by Luźny miał 4 dziurki zamiast zwyczajowo ludziom przypisanych dwóch. Ale się freciak zaczął pod swoim ciężarem zsuwać, a przy okazji informacja o bólu dotarła już do mózgu Luźnego i ten też usiłować agresora od siebie uwolnić (albo siebie od agresora, zależy jak na to patrzeć). Z tego wszystkiego są: 4 dodatkowe dziury w/na nosie, dwie równoległe rysy i jeszcze jakaś drobnica przy samym czubku.
Okrutnik Luźny nie zrozumiał, że to było frecie Kocham Cię tato, więc futrzak niczym kamień w curlingu na tyłku opuścił sypialnię.

A oto fotka dokumentująca, że Zarazowi nic nie jest, czuje się już dobrze, doszedł do siebie i co tu dużo mówić, wydaje się dość dumny z porannego incydentu:

8 komentarzy:

  1. Jestem przerażona!

    Ale chyba to lubią skoro pierwszy się oblizuje a drugi uśmiecha ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No niezłe sado-ciacho..., rety dobrze, że nasz pies tak nie wyraża uczuć, bo co prawda nie jestem dumna z mojego wielkiego nochala, ale bez niego ani rusz

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnim ich wyczynem było... skonsumowanie mojego pendrive'a. Znaczy się obudowę gumową potarmosiły zębiskami, wnętrze ostało się nienaruszone, ale jestem zmuszona nosić je z drobniakami w portfelu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pat,
    nie martw się Beti mi Berek zjadł buty. No i nie wiem czy pamiętasz, że zjadł nam również trochę szafy i szukał babci w ścianie, a no i chciał się bezpośrednio przez kabel podłączyć do netu:).

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę się napatrzeć na to zdjęcie, rewelka... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Istnieje zdjęcie w formacie oryginalnym jakieś 2400x1800 :) fanom i fankom z odbiciem łapki mogę wysyłać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O, z lapka, koniecznie :)
    Moge sie zrewanzowac zdjeciem kota :D

    OdpowiedzUsuń