2012-07-30

List do M.

Momo,
Przepraszam Cie za to, ze za pozno zorientowalismy sie, ze cos jest nie tak. Za czeste wyjazdy do weta, ktorego w koncu zaczales sie bac i za czeste tam pobieranie krwi. Przepraszam za faszerowanie Cie lekami, ktorych nienawidziles, za brak normalnego jedzenia i wmuszanie w Ciebie papek gerberowo-lekowych. Nie wybacze sobie, ze w ubieglym tygodniu nie kupilam Ci arbuza, tak sie zafiksowalam na tych lekach i znosnym ich podawaniu, ze zapomnialam. A Ty tak bardzo uwielbiales arbuzy.
Przepraszam za cowieczorne klucie Twojego wychudzonego cialka.
To wszstko robilam, robilismy, bo mocno wierzylismy, wbrew opiniom lekarzy, ze z tego wyjdziesz...
I jeszcze za to, ze w piatkowa noc nie wzielam Cie na spacer, a moze chciales poogladac dawno nie widziane trawniki, krzaczory i piaskownice, chocby z mojego ramienia. Pomyslalam wtedy, ze pojdziemy w sobotni wieczor.

A najbardziej Cie przepraszam za to, ze mnie przy Tobie nie bylo. Teraz tego strasznie zaluje. I mysle ciagle o tym czy Twoje oczy na pewno byly pelne bolu kiedy je ostatni raz widzialam. Tego sie nie dowiem...

Momo nigdy Cie nie zapomne. Nigdy.

Twoj czlowiek - Beti

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz