Gdzie nasze fretki? pytaliśmy się nawzajem widząc dwa małe tchórzyki, które bały się wyjść z transporterka choćby na dwa kroki, wystawiały tylko ciekawskie pyszczki i taksowały ślepkami wszystko dookoła:



Największym nieszczęściem, jakie je spotkało, była konieczność założenia kamizelek z dzwonkami (pomysł, żeby prowadzić je na smyczach był tak absurdalny, że po dwóch minutach sami z niego zrezygnowaliśmy, ale kamizelki pozwalały przynajmniej z daleka na rozpoznanie dżentelmenów - Zaraz nosi czerwoną, Moment zaś niebieską).


W końcu uwolniliśmy ich od tego ubrania i pozwoliliśmy zapoznać się z przyrodą, z czego Zaraz bardzo chętnie skorzystał.

To moja ulubiona fotka. Ilekroć ją oglądam komentuję sobie po cichu: "Cześć drzewo. Jestem fretka"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz