Maluszki szaleją i zwiedzają kolejne przestrzenie w naszym "apartamencie". Dotarły już na przedpokój, gdzie bardzo zafrapowało je nasze obuwie. Przez moje sandały sobie przepełzają - od strony pięty wchodzą pod spodem, przechodzą nad paskiem trzymającym stopę i nurkują pomiędzy paskami na palcach. Taka przeplatanka fretkowa.
Ale wysokie buty Luźnego są fenomenalną "skryjówką", można zanurkować do środka i wynurzyć się, wystawiając tylko ciekawski pyszczek. Zorientowaliśmy się po chwili ciszy, że coś musiały zbroić, patrzymy na przedpokój i widzimy:

Dobrze, że w miejscu zabaw się nie paskudzi, bo Luźny ma tylko jedną parę obuwia i byłby zonk :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz