2007-06-15

4 czerwca - To na świecie nie żyją tylko fretki?

Wybraliśmy się dziś z maluchami z wizytą. Już dawno chcieliśmy z nimi gdzieś wyjść, tylko że padające deszcze, ulewy wręcz, skutecznie nam to uniemożliwiały. Dziś też nie było szans na spacer, ale postanowiliśmy pokazać maluchy znajomym, dzięki którym tak naprawdę Zaraz i Moment do nas trafili. Przez prawie rok trzymali rękę na pulsie dowiadując się kiedy fretki mają małe, jaką płeć wybrać etc.
Znajomi mają psa, tzw. mop-doga, owczarka bergamasco, Berka, bardzo przyjacielski psiak. Wyszedł do nas się przywitać i od razu wlepił wzrok w transporterek, bardzo zaciekawiony jego lokatorami. Włożył nos między kratki, za to malce struchlały i schowały się w odległym końcu transporterka. Wynieśliśmy więc je na balkon (byyyczy balkon), dostały kocyk, zabawki i miejsce do harców. Znowu ktoś nam je chyba podmienił, to nie były nasze frety! Spokojne, nieśmiałe, trochę tchórzliwe, choć oczywiście nie na tyle, że by nie obsikać paru kafelków. A Berek stał przed drzwiami i niecierpliwie czekał na chwilę, kiedy pozwolimy mu poznać te dziwne zwierzaki, które go odwiedziły.
Musiała minąć dobra godzina w trakcie której frety się rozluźniły. Wzięłam je na ręce, Berka przytrzymywała jego pani. W końcu zetknęli się nosami.
I się zaczęło: Moment oszczekał psa i uciekł po moim ubraniu na dół, schował się w kąt i ciągle wydawał przeraźliwe dźwięki, natomiast Zaraz po prostu zamarł, tylko pikające serduszko wskazywało, jak jest przestraszony. Berek został wyprowadzony - bardzo mu było to nie w smak, bo on jest naprawdę przyjacielsko nastawionym stworzeniem.
Potem tylko robiliśmy rotację - pies na dworze-fretki w domu, pies w domu-fretki na balkonie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz